wtorek, 29 listopada 2005

Minął kolejny dzień ®

Minął kolejny dzień
Pozostawiając smutku cień
Nadal jestem samotna
Jak miłość lubi być przewrotna
Dlaczego nie ma Cię ze mną
Wciąż o tym myślę nocą ciemną
Nigdy nie powiedziałeś do widzenia
Odchodząc dałeś wiele do myślenia

Usta Twe, które wieczór do moich ust skłania®

Usta Twe, które wieczór do moich ust skłania

Usta Twe, które wieczór do moich ust skłania
Całując, odnajduje dno mego kochania.
Jak ptaki spłoszone mych źrenic podwoje
W kościołach Twoich oczu ,
Gniazda wiją swoje
I serce Twoje, które kadzidłem odurza
Moja miłość płonąca rozpięta jak różą
Nad mym sercem,
Twe serce kopułą i szczytem urasta
W noc gwiazdami w dzień tkana błękitem
I z palety błyszczącej biorąc farby wszystkie
W błękit zamykam, w gwiazdy
Twoje oczy czyste
I najpiękniejszą barwą wkoło ust
Twych błądzę Ustami, nie wiem
Miłość znajdując czy żądzę

J.Liebert

poniedziałek, 28 listopada 2005

Zima ®

Kolejna zima przybrała świat na śnieżno biało, pada śnieg, chłodny wiatr porusza nagimi konarami drzew zrzucając z nich resztki zbrązowiałych listków, unosząc je wysoko w górę, by później pozwolić im łagodnie spaść w dół … Wkoło już pachnie świętami. Dzieci wesoło hasają w śniegu lepiąc bałwany. Miasto przystroiło się kolorowymi światełkami dookoła roznosi się zapach choinek …Tylko Ty jesteś tak daleko…
Zrobiło się tak smutno …może odrobina radości, to wiersz mojego kolegi z Kolonii
Zimowe brudy
Gdyby kobietę - abstrakcyjnie - przewiesić przez trzepaka ramę
i tak dokładnie, i solidnie To zrobić, co z dywanem.
To uleciałaby wraz z wiatrem: obłuda, fałsz i pruderia,
Zarozumialstwo i obżarstwo, pycha, egoizm, kokieteria.

Te wszystkie - "Czemu tyle palisz" i wszystkie - "Znowu tyle piłeś",
te wszystkie - "Odłóż te gazetę", "I znowu masła nie kupiłeś",
te spazmy, furie, te migreny, te wszystkie ? ?
Aach" i ? Ooch", i ? Jeeny?, " jak jestem nieszczęśliwa,
 Boże !", te "Cóż ja dziś na siebie włożę ?".

I ta nie dobroć, brak rozumu, i dusza nieliryczna ...
tłumu, i ten despotyzm, brak litości,
pustość, oziębłość, brak jakości.
Gdyby to wszystko, gnane wiatrem,
jak kurz i pył, gdzieś uleciało, to tylko to, co mile,

dobre nienaruszone by zostało.
Wiec: pracowitość, mądrość, dobroć,
czułość, rozumność, nie szarzyzna, i
 przedsiębiorczość,i subtelność, czyli po prostu ? sam Mężczyzna.

poniedziałek, 14 listopada 2005

Jeśli jutro nie nadejdzie nigdy ®

Noc

Noc ciemna i dobroczynna za oknami
Księżyc srebrny, czarowny wisi na niebie
Ułożył się pomiędzy nikłymi gwiazdami
I patrzy z góry ukradkiem na Ciebie

Ty siedzisz w domu milczący, samotny
Przy blasku świecy, jakże zadumany
Być może to fakt nie zbyt jest istotny
Podchodzisz do okna, rozsuwasz firany

Patrzysz na drzewa posępne, ospałe
Próżne ulice, uśpione domów lica
Barwy o tej porze mroczne, pociemniałe
Posępna wydawać by się mogło okolica

Nagle jakaś moc wzrok na niebo kieruje
Przestrzeń międzyplanetarna Cię woła
Galaktyka szafir nieba w upominku ofiaruje
Migotem urokliwych gwiazd porywać zdoła

Deszcz meteorytów jasność sieje na niebie
Pył kosmiczny garściami wszędzie rozrzucając
Swym nieziemskim urokiem przyciąga do siebie
Świat cały w śnie spokojnym z wolna pogrążając

A kiedy gwiazdę spadającą dojrzysz
I choć na minutę przymkniesz oczy,
Wypowiesz w myślach życzenie, zobaczysz
Ono się spełni jak sen proroczy

Bo przecież noc ma w sobie jakąś magię dziwną
Po trosze srebrną, a po trosze błękitną
Siłę tak kojącą, łagodną, przedziwną
Chodź tak naprawdę jest chwilą nieuchwytną